Archiwum
Zakładki:
Słucham, lubię, czytam.
Tagi
|
niedziela, 27 listopada 2011
powiedziałam to. w końcu odważyłam się to powiedzieć. że już tak nie mogę i koniec z nami. że tyle lat, ostatnie trudne i męczące. że zgasłam, a w rzeczywistości, że to Ty mnie zgasiłeś. obojętnością, oziębłością i brakiem skrawka nawet uczucia. i gdy ja czystym sumieniem chciałam już skończyć, Ty nagle budzisz się z długiego snu i chcesz ratować. siebie, mnie, nas. kochasz, nagle zapewniasz ile miałeś pomysłów, cudownych i wspaniałych, które nas uzdrowią. nie ułatwiłeś. zajęło nam to kilka dni. Ty nadal mas nadzieję. ale to nie kłamstwa zabijają nadzieję, a tylko prawda. dlatego powiedziałam Ci o nim, ile to trwa i jak daleko zaszło, że nadal trwa. mówisz, że to Twoja wina, bo mnie zaniedbałeś. może i tak? ah. szkoda tych lat, przyjaźni i zaufania, które umarły, zakurzyły się. ale ja wybrałam. szkoda, że tak późno poczułeś, że mogę odejść. nie przestałam się z nim spotykać. był u mnie wczoraj, tak zwyczajnie w środku dnia. czy go kocham? nie wiem. czy Ciebie kocham? nie wiem. ale gdy on całuje, kręci mi się w głowie. gdy widzę Ciebie...ciii.
poniedziałek, 07 listopada 2011
dlaczego życie jest tak porypane i każe nam tęsknić za czymś czego nie możemy mieć? nie tęsknisz za codziennym papierosem, poranną kawą ani miseczką płatków owsianych, bo przecież tak łatwo możesz je mieć. nie rozmyślasz o błyszczyku, piwie ze znajomymi i nie rozdrabniasz się nad posiadaniem nowych szpilek. to wszystko można mieć, tak łatwo, od zaraz. ale nie mogę tak po prostu mieć Ciebie. Twojego spojrzenia tylko dla siebie, Twoich ust pasujących tylko do moich. dotyku Twojej dłoni podczas spaceru na zawsze. a tego teraz chcę i potrzebuję. i jak to możliwe, że do tego dopuściłam... miało być przelotnie i przyjemnie... chłodne biznesowe rozmowy i maile tylko we mnie uderzają, a treba trzymać się dalej. jutro wsiadamy razem do taksówki. zrób coś pierwszy. proszę!
niedziela, 06 listopada 2011
piątkowe imprezy po pracy to cudowny czas. girls evening wydawał mi się świetnym pomysłem po ostatnich smętnych tygodniach, gdy nic nie szło jak należy. piłyśmy kolorowe drinki, whiskey, wódkę, piwo... ale brakowało mi ...Ciebie. po 2tygodniowym zwolnieniu pojawiłeś się w pracy na ten jeden piątek. po co? im mniej widzę, tym lepiej śpię! sms. drugi sms. nie wytrzymałam i odpisałam. chciałeś się spotkać. w międzyczasie my zmieniałyśmy pub, a ja zostawałam w tyle odpowiadając na Twoje wiadomości. uśmiechnięta, zadowolona, w końcu! w pubie kolejna whiskey. po raz kolejny byłam najmocniejszą głową. umówiona z Tobą o 23:30 czekałam zupełnie spokojna. wieczór był już poza mną. o 23:08 odebrałam sms. przepraszałeś, ale nie dasz rady. chwile, sekunda, impuls. rzuciłam telefonem o ceglastą ścianę. osobno obudowa, bateria i klapka. dziewczyny wpatrzone ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. poszłam i pozbierałam telefon, wrzucając wcześniej kartę sim do torebki. na ścianie powstało małe wyszczerbienie... takie samo jak w moim sercu, kolejne. kolejka na mój koszt. whiskey. |